Przedsiębiorczość w cenie
Światowy kryzys gospodarczy szczęśliwie ominął Polskę. Złożyło się na to wiele czynników. Są one wnikliwie analizowane przez ekonomistów i polityków. Uważa się, że jednym z nich była stosunkowo mała zależność polskiej gospodarki od eksportu, który stale rośnie, ale nie jest nadal tak znaczący jak w przypadku innych krajów. A rynek wewnętrzny okazał się chłonny i stabilny. Polacy nie ulegli też panice, nie zareagowali nerwowo na wieści napływające ze świata i nie zaczęli wykonywać nerwowych ruchów, na przykład nie wycofali swych oszczędności z banków. Spokojnie i z rozwagą zachował się rząd Donalda Tuska. Nie uległ podszeptom opozycji, aby zwiększyć deficyt i wpompować miliardy złotych sztucznie w gospodarkę. Pilnie śledził zachwianie na rynkach światowych i w porę oraz skutecznie reagował na zagrożenia.
Jednak to iż nie doszło do ujemnego spadku produkcji i produktu krajowego brutto, a tylko do spowolnienia rozwoju kraju (ale jednak rozwoju!) w największej mierze zawdzięczać należy przenikliwości, roztropkowi, woli i przedsiębiorczości właścicieli polskich zakładów produkcyjnych, usługowych i handlowych. Ich przedsiębiorczość okazała się w najwyższej cenie. Polscy biznesmeni poradzili sobie z trudnościami i przeciwnościami kryzysu. A to dzięki ich aktywności i zaradności. Bo przecież prawie zawsze działali w niesprzyjających warunkach. I nauczyli się pokonywać przeszkody. Dlatego światowa dekoniunktura nie uderzyła w nich dotkliwie. Nie znaczy to bynajmniej, że wszyscy wytrzymali zmienione reguły rynku po wrześniu 2008 roku. W minionym roku sądy ogłosiły upadłość 763 firm, w tym sporo dużych, czyli znacznie więcej niż uprzednio. To samo może spotkać kolejne firmy w roku bieżącym. Badania i codzienna praktyka pokazują jednak, że zdecydowana większość firm, zwłaszcza małych i średnich zachowała swą siłę rozwojową, inwestuje, nie zwalnia pracowników, a często przyjmuje nowych, liczy na zwiększenie sprzedaży towarów i usług. Tak jest w skali lokalnej, jak i w granicach całego kraju. Plany przewidują, że produkcja będzie rosnąć w tym roku i w latach następnych jeszcze szybciej niż dotychczas. Prognozy te oparte są zaufaniu do przedsiębiorców i na wierze w nich. A to jest fundament gospodarki i państwa. Bo to przedsiębiorcy płacą podatki, a tym samym decydują o sile państwa. Dlatego pod adresem biznesmenów pada wiele ciepłych słów z ust polityków, funkcjonariuszy państwowych i samorządowych. I są to słowa i pochwały zasłużone, z pełnym pokryciem.
W Polsce działa ponad 3,5 miliona podmiotów gospodarczych czyli w większości różnego rodzaju firm. Rzecz polega na tym, aby im pomagać, a nie szkodzić. I w tym kierunku idą wysiłki rządu oraz parlamentu. Między innymi chodzi o uproszczenie wielu przepisów i procedur, po prostu od uwolnienie ludzi czynu od zbędnej mitręgi biurokratycznej.
Zmorą biznesmenów są również nadmierne kontrole i inspekcje, które prowadzą często do łatwych i pochopnych posądzeń o nadużycia finansowe i podatkowe, do aresztowania i włóczenia po prokuratorach i sądach właścicieli firm. A z reguły są one przewlekłe. Wielokrotnie kończą się umorzeniem postępowania lub uniewinnieniem. Ale wcześniejszym upadkiem firmy, a tym samym unicestwieniem miejsc pracy, ewidentnymi stratami także dla społeczeństwa. Postulat jest taki, aby lepiej edukować w zakresie ekonomii, rachunkowości i gospodarki rynkowej tak prokuratorów, sędziów, jak i ekspertów sądowych. I więcej ufać producentom i handlowcom, trzymać się też starożytnej zasady domniemania niewinności. Polska, jak to zaznaczyłem na wstępie, jest jedynym krajem w Europie, który nie wpadł w recesję, to jest w kryzysowe cofnięcie się produkcji. Odwrotnie — w wielu dziedzinach obserwuje się nawet przyspieszenie produkcji, na przykład w przemyśle przetwórczym i w budownictwie, a to są koła samochodowe całej gospodarki. W 2009 r. sprzedano więcej samochodów osobowych wyprodukowanych w Polsce niż w 2008 r. Polska jest potentatem w produkcji telewizorów. Utrzymał swą pozycję przemysł meblarski itd. W gospodarce polskiej zachodzą też pozytywne procesy modernizacji i innowacyjności, czego wyrazem jest zmniejszanie zużycia energii w procesach przetwórczych. Polska ma także świetnych informatyków i blisko 2 miliony studentów. Oni systematycznie zasilają i polskie firmy, co wychodzi im tylko na zdrowie.
Eugeniusz Jabłoński, Warszawa