Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat
Rok Janusza Korczaka
Obok ks. Piotra Skargi, którego postać starałem się przybliżyć w jednym z poprzednich numerów (Nr 4 (99) 2011), rok 2012 został ustanowiony przez Sejm RP także Rokiem Janusza Korczaka. W tym roku przypadają bowiem dwie ważne rocznice związane z tą postacią — 70. rocznica jego śmierci w obozie zagłady w Treblince i 100. rocznica założenia przez Korczaka Domu Sierot przy ulicy Krochmalnej w Warszawie (obecnie Jaktorowskiej).
Sądzę, że warto przywołać i przypomnieć postać tego wielkiego — choć wydaj się ze trochę zapomnianego — Polaka żydowskiego pochodzenia, wybitnego lekarza, pedagoga, autora m. in. wzruszającej i pięknej książki pt. «Król Maciuś Pierwszy», który dzieci ukochał ponad wszystko, nawet ponad własne życie, który zwykł powtarzać, że kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat. Tym bardziej, że pewien okres swojego życia spędził on na Ukrainie. Kim był ten wielki-nieznany?
Pochodzenie, studia i praktyka lekarska
Janusz Korczak, a właściwie Henryk Goldszmit, urodził się w Warszawie 22 lipca 1878 r. w zasymilowanej rodzinie żydowskiej, jako syn adwokata Józefa Goldszmita (1844—1896) i Cecylii z domu Gębickiej.
Dorastanie i dojrzewanie Janusza Korczaka przebiegało w trudnych warunkach materialnych. Po śmierci ojca w 1896, jako uczeń V klasy (miał wtedy 17-18 lat) udzielał korepetycji, by pomóc w utrzymaniu rodziny. W 1898 rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Cesarskiego w Warszawie. Latem 1899 roku przebywał w Szwajcarii, aby bliżej poznać działalność i twórczość pedagogiczną Pestalozziego1. Będąc tam, szczególnie interesował się tym jak są prowadzone szkoły i szpitale dziecięce oraz bezpłatne czytelnie pism dla dzieci i młodzieży. 17 marca 1905 po złożeniu wymaganego egzaminu otrzymał dyplom lekarza. Brał udział — jako lekarz — w wojnie rosyjsko-japońskiej (1905) i za swą służbę awansował do stopnia majora. Pomiędzy 1903—1912 pracował jako pediatra w Szpitalu dla Dzieci im. Bersonów i Baumanów przy ul. Śliskiej 51 (Siennej 60) w Warszawie. Korczak jako lekarz ofiarnie wypełniał swe obowiązki. Nie unikał robotniczych części miasta. Od ubogich pacjentów nie brał zapłaty za swe usługi, zaś od zamożnych nie wahał się zażądać bajońskich sum, które później przeznaczał na pomoc dzieciom ubogim.
W roku 1907 wyjechał do Berlina gdzie przez rok podnosił swoje kwalifikacje zawodowe. Słuchał wykładów i odbywał praktykę w klinikach dziecięcych oraz analizował sposoby pracy w specjalistycznych zakładach wychowawczych. W 1911 roku podjął decyzję, że nie własnej założy rodziny. Chciał się w ten sposób bezgranicznie poświęcić pracy zawodowej i pedagogicznej. Wszystkie dzieci, które leczył lub wychowywał, uważał za własne. Jego późniejsza działalność i praca pedagogiczna, potwierdziła tę postawę.
W latach 1914—1918 był młodszym ordynatorem szpitala dywizyjnego na froncie ukraińskim. Następnie został odwołany do pracy lekarskiej w przytułkach dla dzieci ukraińskich pod Kijowem. Pracował — na krótko — dla domu wychowawczego dla chłopców polskich w Kijowie, który prowadziła Maryna Rogowska-Falska. W 1918 Korczak wrócił do Warszawy i czasowo pełnił służbę lekarza w szpitalu epidemicznym w Łodzi i na Kamionku pod Warszawą.
Pedagog
Janusz Korczak był prekursorem działań na rzecz praw dziecka i całkowitego równouprawnienia dziecka. Założył pierwsze pismo, w którym swoje teksty publikowały dzieci i młodzież. Stał się również pionierem działań w dziedzinie resocjalizacji nieletnich, diagnozowania wychowawczego, opieki nad dzieckiem trudnym.
Twierdził, że dziecko dla prawidłowego rozwoju potrzebuje towarzystwa swoich rówieśników, nie może być ukrywane w zaciszu domowym, izolowane od otaczającego je świata. Dzieciom przebywającym w prowadzonych przez siebie domach starał się zapewnić w miarę beztroskie — co wcale nie znaczy, że pozbawione obowiązków — dzieciństwo. Nie narzucał im żadnych limitów. Dzieci traktował poważnie, mimo dziesiątków lat różnicy wieku i prowadził z nimi otwarte dyskusje i nade wszystko słuchał, co mają one do powiedzenia. Uważał, że dziecko powinno samo zrozumieć i emocjonalnie przeżyć daną sytuację; doświadczyć jej; samo wyciągnąć wnioski i ewentualnie zapobiec przypuszczalnym skutkom — niż być sucho poinformowane o fakcie (dokonanym lub nie) i o jego następstwach — przez wychowawcę i następnie karcone.
Dom Sierot i Nasz Dom
Razem ze Stefanią Wilczyńską 7 października 1912 założył i prowadził Dom Sierot — dla dzieci żydowskich w Warszawie. Dom znajdował się przy ulicy Krochmalnej 92, został wybudowany przez Towarzystwo Pomocy dla sierot specjalnie na rzecz jednostki kierowanej przez Korczaka. Korczak mieszkał na Krochmalnej 92 do 1932 roku, kiedy przeniósł się do mieszkania siostry przy ul. Żurawiej 42. W dniu 2 października 1940 roku Dom Sierot został przeniesiony do getta na ulicę Chłodną 33. W 1940, w czasie przenoszenia Domu Sierot, jego opiekun — został aresztowany. Uwięziono go na Pawiaku i po kilku miesiącach zwolniono za kaucją. Kolejnym lokum dla Domu była ulica Sienna 16/Śliska 9. Ostatecznie ośrodek ten został zlikwidowany przez hitlerowców w 1942 r. Przed wojną współprowadził także wraz Maryną Falską sierociniec dla dzieci polskich Nasz Dom (1919—1936) mieszczący się na Bielanach przy ulicy Jana Kasprowicza 203, gdzie stosował nowatorskie metody pedagogiczne.
Działalność publicystyczna
W 1898 r. Korczak wziął udział w konkursie na sztukę teatralną, ogłoszonym przez «Kurier Warszawski». Wysłał wtedy swój dramat zatytułowany: Którędy? i podpisał się: Janasz Korczak. Jednak zecer w drukarni popełnił błąd i zamiast Janasz napisał Janusz i właśnie temu błędowi zawdzięczał swój późniejszy pseudonim literacki pod którym jest znany do dzisiejszego dnia.
W lutym 1900 pod innym pseudonimem: Hen-Ryk, zaczął współpracować z tygodnikiem satyrycznym «Kolce». Od 1901 roku zaczął pisać felietony. W tym samym roku ukazała się powieść Dzieci ulicy, najpierw w odcinkach, a następnie w wydaniu książkowym. Pomiędzy 1903—1905 był felietonistą w czasopiśmie «Głos», w którym prowadził rubrykę Na widnokręgach. W styczniu 1904 na łamach «Głosu» zaczęła ukazywać się powieść w odcinkach Dziecko salonu, która przyniosła mu światowy rozgłos. W 1906 powieść ta ukazała się w wydaniu książkowym. Ponadto w 1939 wydał: Pedagogikę żartobliwą, Moje wakacje, Gadaninki radiowe Starego Doktora.
W 1926 założył «Mały Przegląd» (1926—1939), który redagował przez 4 lata (1926—1930). Pismo było tygodniowym dodatkiem do czasopisma «Nasz Przegląd» i było unikalnym periodykiem pisanym przez dzieci i młodzież. Korczak prowadził szeroką działalność popularyzatorską w obronie praw dziecka także za pośrednictwem radia.
Henryk Goldszmit od 1896 roku publikował w wielu czasopismach: humoreski, artykuły na tematy społeczne, obyczajowe i wychowawcze. Jest także autorem kilkunastu, tłumaczonych na obce języki i popularnych na świecie powieści dla, i o dzieciach w tym sławnego Króla Maciusia I. Pamiętnik z lat okupacji jest szczególnie wartościowym i pisanym prostym językiem dziełem. W 1937 za swoją działalność pisarską został odznaczony Złotym Wawrzynem Akademickim Polskiej Akademii Literatury.
Getto Warszawskie
Korczak w czasie okupacji hitlerowskiej nosił polski mundur wojskowy, aby w ten sposób podkreślić, że jest Polakiem. Ostatnie trzy miesiące swojego życia (od maja 1942), spędził w Getcie warszawskim, gdzie w wolnych chwilach pisał pamiętnik (opublikowany w Warszawie w 1958 roku). Zapiski rozpoczął w 1939 roku. Nie notował przez około 2,5 roku, kiedy całą jego energię wyczerpywała opieka nad dziećmi z Domu Sierot. Newerly, późniejszy jego biograf, próbował w tym czasie dostarczyć mu fałszywe dokumenty z aryjskiej części miasta, ale Korczak odmówił wyjścia z getta — stary pandoktor — jak go nazywały dzieci — nie zdecydował się opuścić swych podopiecznych, choć międzynarodowa sława dawała mu szansę na przeczekanie wojny w każdym neutralnym kraju Zachodu.
Jego ostatnia notatka w Dzienniku datuje się na 5 lub 6 sierpnia 1942 r. i dotyczy roślin, które doktor pielęgnował w swoim oknie. Autor zastanawiał się, czy dobrym celem dla niemieckiego wartownika, stojącego koło muru getta, była jego głowa (łysina) w oknie.
«Ostatni marsz»
Janusz Korczak został zagazowany wraz ze swoimi wychowankami. W początkach sierpnia 1942 wywieziono go w wagonie bydlęcym z getta. Dobrowolnie towarzyszył dzieciom w drodze na śmierć w komorze gazowej obozu zagłady, w Treblince.
Rankiem 5 lub 6 sierpnia 1942 obszar Małego Getta w Warszawie został otoczony przez oddziały SS oraz przez żołnierzy ukraińskich i łotewskich (tzw. askarisów), słynących z brutalności i braku elementarnych ludzkich uczuć. Według zapisków pamiętnika prowadzonego na bieżąco przez Abrahama Lewina wypadki nastąpiły 7 sierpnia. Pochód wyruszył sprzed Resursy Kupieckiej przy ulicy Śliskiej 9. Nie wiadomo dokładnie, którą drogą szli na Umschlagplatz, być może przez Karmelicką i Zamenhofa do Stawek, a może od Żelaznej i Smoczej. Korczak prowadził pochód swoich dzieci idąc bez kapelusza, w wysokich butach wojskowych i trzymając dwoje dzieci za rękę. W wymarszu uczestniczyło 192 dzieci i dziesięcioro opiekunów, m. in.: Stefania Wilczyńska. Dzieci maszerowały czwórkami i niosły flagę Króla Maciusia I. Każde dziecko miało ze sobą ulubioną zabawkę lub książkę. Jeden z chłopców na czele pochodu — grał na skrzypcach. Ukraińcy i SS-mani trzaskali batami i strzelali ponad tłumem dzieci, choć pochód był prowadzony przez jednego z nich — który widocznie darzył dzieci pewnym rodzajem «sympatii».
Tego samego dnia hitlerowcy wywieźli z Umschlagplatz 4000 dzieci i ich opiekunów z sierocińców w getcie. Jeden ze świadków tego «ostatniego marszu» tak opisał postawę Korczaka:
Szedł przodem tego tragicznego pochodu. Najmłodsze dziecko trzymał na ręku, a drugie maleństwo prowadził za rączkę (…) Trzeba tylko pamiętać, że droga z Domu Sierot na Umschlagplatz była długa. Trwała cztery godziny. Widziałam ich, kiedy z ulicy Żelaznej skręcali w Leszno. Dzieci były ubrane odświętnie. Miały na sobie niebieskie drelichowe mundurki. Cały ten orszak kroczył czwórkami, sprężyście, miarowo, dostojnie na Umschlagplatz — na plac śmierci! Kto miał prawo wydać taki wyrok? (…) A świat milczał! A milczenie czasem znaczy przyzwolenie na to, co się dzieje.
Dziś, gdy fala przemocy zalewa cały świat, a najczęstszymi jej ofiarami są właśnie dzieci. Gdy niemal każdego dnia słyszymy o znęcaniu się nad dziećmi, o przypadkach pedofilii i wykorzystywaniu dzieci jako taniej siły roboczej. Gdy tyle milionów dzieci jest mordowanych w łonach matek, a inne zabijane, aby pozyskać ich organy do przeszczepów. Gdy tysiące dzieci w różnych częściach świata umiera z głodu i jest pozbawionych edukacji. Świat nie może milczeć. Potrzeba nam takich Korczaków, którzy nie dbając o własne korzyści, ani nie zwracając uwagi na to jakie jest pochodzenie, rasa czy religia dziecka staną w obronie jego godności, jego podstawowych praw.
Korczak każde dziecko uważał za swoje w ten sposób w praktyce wyprzedził dumne hasła głoszone w czasach komunistycznych, że «wszystkie dzieci są nasze». Można dziś zapytać, co z tych haseł pozostało? Praktyka życia uczy, że jak wszystkie, to znaczy żadne. Trzeba zacząć od pomocy jednostce, jednemu dziecku. Może to będzie dziecko moich sąsiadów, którym jest ciężko. Może jakieś dziecko w Domu Dziecka, a może odważę się pójść dalej… adoptuje jakieś konkretne dziecko i ofiaruję mu swoją miłość. Hasła choćby najwspanialsze pozostaną pustymi słowami, jeśli nie pójdą za nimi konkretne czyny. Korczak nie lansował haseł on działał, bardzo konkretnie, odważnie i rzeczowo.
A czego uczy Korczak współczesnych rodziców i wszystkich odpowiedzialnych za wychowanie młodego pokolenia? Może tylko jednego, ale za to najważniejszego: niech zaczną dzieci w końcu kochać, a nie tylko stawiać im swoje wygórowane i ambicjonalne wymagania. Jakże często bywa tak, że rodzice chcą, aby ich dziecko osiągnęło to, co im samym osiągnąć się nie udało. Zapisują więc dzieci na dziesiątki zajęć poza lekcyjnych. Na języki obce, kółka zainteresowań itd. Tylko, kiedy to dziecko ma czas być dzieckiem? Kiedy ma czas, aby się bawić i radośnie przeżywać swoje dzieciństwo? Pomyślcie o tym drodzy rodzice, jakie dzieciństwo w ten sposób gotujecie swoim dzieciom?
…dziecko dla pełnego i harmonijnego rozwoju swojej osobowości powinno wychowywać się w środowisku rodzinnym, w atmosferze szczęścia, miłości i zrozumienia (Konwencja o Prawach Dziecka).
1Jan Henryk Pestalozzi (urodzony 12 stycznia 1746 w Zurychu — zmarł 17 lutego 1827 w Brugg) — szwajcarski pedagog i pisarz zwany ojcem szkoły ludowej, twórca pierwszej teorii nauczania początkowego.
Dk. Jacek Jan Pawłowicz
pimpam
19:31
7 października 2012 r.