Dobrze i źle
W Polsce toczy się nieustająca wymiana poglądów i opinii o tym, czy w kraju dzieje się i żyje ludziom dobrze czy też źle. Opozycja, a zwłaszcza Prawo i Sprawiedliwość bije nieustannie w rządzących, przedstawia sytuację w kraju w tylko czarnych barwach i domaga się szybkiego ustąpienia premiera Donalda Tuska oraz jego ekipy. Jest to jednak nierealne, bo koalicja PO i PSL ma niewielką, ale wystarczającą przewagę głosów w Sejmie, aby odrzucić każde wotum nieufności dla poszczególnych ministrów jak i całego rządu. A z kolei rządzący starają się, choć może za mało skutecznie i dynamicznie, przypominać i ukazywać, co się zmieniło i zmienia, jak wielki zasięg mają inwestycje i jak one przekształcają oblicze kraju oraz wpływają na losy ludzi i całych rodzin, co się robi dziś i robić będzie jutro w każdej nieomal dziedzinie gospodarki, kultury i nauki. Bez rewolucji, bez niczyjej krzywdy, a odwrotnie, by jak najwięcej Polek i Polaków dobrze odczuwało to na sobie. I to w dobie utrzymującego się nadal kryzysu światowego i europejskiego, odbijającego się uprzejmie i na sytuację w Polsce.
W wypowiedzi zamieszczonej w jednym z tygodników polskich profesor Jacek Wasilewski powiedział: «To nieprawda, że w Polsce nic dobrze nie funkcjonuje. Samorząd lokalny w wielu miejscowościach się sprawdził, mamy nie tylko ogłupiające tabloidy i skomercjalizowaną telewizję, lecz także bogatą sferę kulturową, obserwujemy organizujące się spontanicznie, oddolnie ruchy społeczne, kulturowe, polityczne, inicjatywy wydawnicze. Zgodziłbym się ze stwierdzeniem, że to wszystko wciąż jest zbyt słabe, ale nie jest tak, że mamy wyłącznie pazernych polityków».
A co myślą na ten temat przeciętni Polacy? Sytuację oceniają często krańcowo odmiennie, zależnie od osobistych doświadczeń i zmysłu obiektywnej obserwacji. Przytoczę — w ślad za portalem Onet.pl — fragmenty niektórych wypowiedzi.
Emeryt: «Mam pytanie do narzekających: skąd młodzi mają pieniądze na dobre samochody, ciuchy, podróże, komórki, kosmetyki? Widać to przecież na ulicach naszych miast».
Inny internauta, podpisujący się «Prosty chłop» zauważa: «To nie jest taka sama Polska jak kiedyś, sklepów mamy dużo więcej, a mimo to ludzie kupują w nich jak opętani. Wielu stać na wycieczki do egzotycznych krajów. Miliony ludzi chwali się zdjęciami z takich wycieczek. W PRL średnio zarabialiśmy 20+30 dolarów, spróbuj za takie pieniądze pojeździć po świecie. Dzisiaj sprawne radia, telewizory i komputery wyrzuca się na śmietnik».
A oto wywody «Wykształciucha emigranta»: «Dlaczego za tą samą pracę w tek samej korporacji dostaje się jedną trzecią tego, co na Zachodzie, pyta internauta. A dlatego, proszę Pani, że właśnie Pani pracuje na wyższą pensję tych na Zachodzie. Pani dostaje mniej, żeby wystarczyło na wyższe pensje dla nich. Tak działa współczesny kolonializm, a Polska jest kolonią». Kolonie się eksploatuje, a nie wspiera. Niech Pani podziękuje tym, którzy po 1989 roku zamienili Polskę w kolonię. Ciekawe, ilu ludzi poparłoby «Solidarność», gdyby jasno zadeklarowała taką wizję Polski. Czy przed 1989 r. Polska była kolonią? Nie słyszałem, żeby wtedy w polskim zakładzie pracy rządził jakiś radziecki dyrektor, zarabiał dziesięć razy tyle co polski inżynier i wyzywał Polaków w obcym języku».
«Praca jest towarem — pisze «Brand» — i podlega prawom rynkowym. Jeżeli jest chętny do pracy za 1,5 tys. zł, to tylko głupiec będzie płacił 4,5 tys. zł i nie ma się co doszukiwać jakichś niestworzonych historii czy spisków».
«Żyje w tej biedzie tyle lat — pisze «Polak» — że przestałem się zastanawiać, czy można inaczej, a przecież człowiek nie żyje tylko po to, aby tyrać od rana do nocy. Matka tak jak ja tyrała całe życie (ponad 40 lat pracy) i teraz z 800 zł emerytury schorowana klepie biedę! Żyjemy uczciwie jak nasi rodzice przyzwyczajeni do wyrzeczeń, ale coraz częściej zastanawiamy się, czy moje dzieci będą żyły tak jak ja — i tym jestem najbardziej przerażony».
«Mam kontakt zawodowy z młodymi ludźmi w sprawie pracy i jeszcze żadna osoba nie powiedziała, co naprawdę potrafi robić, tylko pyta, ile będzie zarabiać — pisze «Normalna Polka».
— Pracodawcy płaciliby więcej, gdyby młodzi oprócz godnej pensji chcieli godnie i uczciwie pracować. Zwykle ci młodzi ludzie wracają po okresie uprawniającym ich do kolejnego zasiłku, a przez rok dwu-, trzykrotnie zmieniają pracę. Czego się nauczyli, jacy z nich pracownicy? Czy wszyscy pracodawcy są be? Warto o tym pomyśleć».
Ten z konieczności skrótowy przegląd odczuć i nastrojów Polaków pragnę zakończyć oceną rodaka aktualnie mieszkającego i pracującego we Francji. A więc patrzącego z dystansu: «Jaka w tej Polsce jest bieda? Kiedy jestem w kraju i widzę w kubłach na śmieci kilogramy kiełbasy, jabłek, całe świąteczne placki oraz nowe ubrania, to mnie szlag trafia, jeśli ktoś ma czelność mówić o biedzie. Na drogach korki jak na Zachodzie, z samochodów prawie samych dobrych zachodnich marek, drogi w Polsce też już są niewiele gorsze niż gdzie indziej, a tu wciąż tylko biadolenie i pyskowanie. Narzekanie to typowo polska choroba. We Francji też jest teraz dużo biednych ludzi, którzy chodzą prosić o konserwy i ryż w składnicach dla biednych, ale takiego pyskowania, jak w Polsce, nie ma».
Eugeniusz Jabłoński, Warszawa