List do redakcji
Ukraińskie represje wobec polskiego dziennikarza
Marcin Hałaś. Zakaz wjazdu na teren Ukrainy jest represją za korzystanie przez niezależnego dziennikarza z konstytucyjnego prawa do wolności słowa i wyrażania poglądów na terytorium Rzeczpospolitej Polski, której jest obywatelem. - Wyrażam nadzieję, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, któremu przekażę to oświadczenie, podejmie w tej sprawie interwencję. Sprawa ma bowiem wymiar nieuzasadnionej szykany wobec obywatela polskiego i równocześnie represji za korzystanie z wolności słowa – pisze Marcin Hałaś w oświadczeniu. - Sprawa ma także wymiar ludzki. Uniemożliwiono mi odwiedziny u ciężko chorego członka najbliższej rodziny. Ze stempla wbitego do mego paszportu wynika, że zakaz wjazdu obowiązuje do 11 października 2016 roku – informuje polski dziennikarz i publicysta tygodników: „Warszawska Gazeta”, „Polska Niepodległa” oraz miesięczników: „Uważam Rze” i „Zakazana Historia”. Dalej
Życzenia Bożonarodzeniowe
Szanowni Państwo!Drodzy Prezesi ,Członkowie,Przyjaciele, Partnerzy,Sponsorzy oraz Wszyscy Sympatycy Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego im. E. Malinowskiego w Różynie – Ukraina
Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia chcemy złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia,dużo zdrowia,pomyślności,dobra od bliskich Wam osób.Niech Boże Dziecię rodzi się w Waszych sercach przez dawanie dobra dla tych,których spotykacie na swojej drodze.A Nowy Rok 2014 niech będzie lepszy od starego,dużo wytrawałości i siły w niesieniu pomocy potrzebującym.
Łamiąc się opłatkiem przy wigilijnym stole
Wojciech Gabrielski wraz ze wspólnotą Polaków
Życzenia Bożonarodzeniowe
Łącze wyrazy szacunku,
Walentyna Jusupowa
Prezes Studenckiego Klubu Polskiego
Polski Studencki Klub
ul. Czerniachowskiego 34b,
10-005 Żytomierz, Ukraina
List do redakcji
Szanowni Państwo.
Proszę pozwolić że się przedstawię. Nazywam się, Witold, Ryszard Iskrzycki. Mieszkam w Polsce na Pomorzu środkowym, w miejscowości Krępa Słupska, w Gm. Słupsk.
Moje zainteresowania ziemią Żytomierską (i nie tylko), wynikają z faktu zasiedlenia tych terenów przez własną rodzinę na przestrzeni ostatnich kilku stuleci.
Dotyczy to rodu Iskrzycki herbu «Jelita» oraz jego więzi rodzinnych z przedstawicielami innych znanych rodzin zamieszkujących Wołyń, takich jak: Daszkiewicze, Wyszpolscy, Makowscy, Brudniccy, Kosteccy, Pieregudy, Ejsmontowie, również więzi z rodem Wygowskich.
W czasie swojej krótkiej podróży po dzisiejszej Ukrainie, odwiedzałem miejsca wymieniane w dokumentacji archiwalnej, związane ściśle z historią mego rodu a więc głównie okolice Owrucza, Korostenia, Kaniewa, Czerkasów, Żytomierza i Berdyczowa. Dalej
List do redakcji
Witam!
Przeczytałam w «Mozaice Berdyczowskiej» artykuł pod tytułem «Żeby tylko wrócić...» z nr 4 (99) 2011.
Losy pani Józefy Sachniewicz w wielu wątkach są jakby odbiciem w lustrze losów mojej mamy Leokadii Rutkowskiej, urodzonej na Żytomierszczyźnie, w Berdyczowie w 1923 r. — też przeżyła wielki głód, jej starszy brat podczas II WŚ musiał służyć w Armii Czerwonej, zginął i leży pochowany w zbiorowej mogile w Polsce. Mama była na przymusowych robotach w Austrii, po których wróciła do Berdyczowa. Oczekiwała na nią cała rodzina, która ze względu na nią nie wyjechała do Polski z pierwszą falą repatriantów. Tyle podobieństw w losach — dalej toczyły się już inaczej.
Mój dziadek musiał sprzedać dom na Piatigórce, aby za łapówki uzyskać pozwolenia na wyjazd do Polski w późniejszym terminie. Cała rodzina osiedliła się na Dolnym Śląsku koło Wrocławia. W okolicach Berdyczowa pozostała jednak rodzina mojej babci: Stanisław Romanowski, Zofia Romanowska i Maria Romanowska. Nic o nich nie wiem, poza tym, że latach 60-tych odwiedzili w Polsce swoją siostrę, a moją babcię Janinę Rutkowską (z domu: Romanowska), a także moją mamę. Może ktoś z tej rodziny przeczyta moją opowieść i zechce się ze mną skontaktować?
Pozdrawiam, Lena Wojciechowska