Mozaika Berdyczowska

W poszukiwaniach rodzinnych śladów

List do redakcji

Wujek Edward z rodziną
 Wujek Edward z rodziną

Nazywam się Halina Orzeł. Jestem córką Adama a wnuczką Antoniego Kossakowskiego.

Mój ojciec urodził się 29 grudnia 1898 roku w majątku Bystrzyk koło Berdyczowa. Jego rodzicami byli Teofila (z domu Oleksicz) i Antoni Kossakowski. Rodzina była liczna. Ojciec mój miał 6 rodzeństwa — 5 starszych sióstr i młodszego brata. Siostry nazywały się: Sabina, Władysława, Róża, Regina i Maria, brat — Edward. Nie wiem kiedy się urodził i gdzie (1900 r.?, prawdopodobnie w Berdyczowie). Rodzina była wyznania rzymsko-katolickiego, zatem w księgach parafii św. Barbary w Berdyczowie powinny znajdować się zapisy dotyczące dat urodzenia, chrztu, itp. (W Bystrzyku była tylko cerkiew.) Pisałam w roku ubiegłym do parafii kościoła farnego św. Barbary — ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Miałam wielką nadzieję, że uda mi się odkryć karty historii rodu mojego ojca. Niestety, tak się nie stało.

Jestem osobą w tzw. «trzecim» wieku, liczę już 76 lat i szansa na to, bym mogła pojechać do Berdyczowa i na miejscu szukać śladów rodziny ojca z każdym rokiem maleje. Wiem, że w Berdyczowie jeszcze w latach 40' ubiegłego wieku mieszkał brat ojca Edward z rodziną. Wiem także, że miał troje dzieci: 2 synów, Zygmunta i Edwarda oraz córkę Reginę. Łudzę się, że nadal mieszkają w Berdyczowie — może zamieszczone zdjęcia, które przesyłam, «trafią pod właściwy adres» i pozwolą mi nawiązać kontakt z rodziną.

Mój ojciec przyjechał do Lublina w 1922 r. z zamiarem ukończenia studiów na KUL. Nie miał tu ani rodziny, ani środków do życia. Udało mu się znaleźć pracę w Izbie Skarbowej w Lublinie i rozpocząć studia. Ukończył je w 1928 r. Tytuł magistra prawa otrzymał po zdaniu czterech egzaminów końcowych na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie. Lubelska uczelnia nie miała jeszcze w tym czasie uprawnień do nadawania tytułu magistra. Podczas studiów ojciec poznał Helenę Pomorską (moją przyszłą matkę), z którą zawarł związek małżeński 3 czerwca 1928 r. Rok później — 3 maja 1929 r. urodził im się pierwszy syn, Henryk Zbigniew. W lipcu 1930 r. ojciec został służbowo przeniesiony do Izby Skarbowej w Nowogrodku. Tu pracował do kwietnia 1938 r. i tu powiększyła się rodzina o dwoje następnych dzieci: w styczniu 1934 r. urodziła się im córka Halina Anna, a w marcu 1935 r. — drugi syn, Antoni Janusz. W kwietniu 1938 r. ojciec z rodziną przeniósł się do Poznania, a w maju 1939 r. do Lwowa. Tu zastał nas wybuch II wojny światowej. By nie podzielić tragicznego losu swojej siostry Marii, która razem z mężem Józefem Machetą i dwójką dzieci — Zofią i Tadeuszem, w lutym 1940 r. została wywieziona na Sybir (wuj był kierownikiem szkoły powszechnej w Wiśniowcu), tata czynił starania opuszczenia Lwowa i powrotu do Lublina, gdzie mieszkała rodzina mojej mamy. Nie było to wcale łatwe — ale w końcu się udało. W Lublinie zamieszkaliśmy w kamienicy mojego dziadka Jana Pomorskiego przy Al. Długosza 5. Niemcy w 1943 r. utworzyli w tej dzielnicy strefę niemiecką i wszystkich mieszkańców wysiedlili — przenosząc rodziny do starych domów pożydowskich nieopodal lubelskiego Zamku. Zamieszkaliśmy na parterze trzypiętrowej kamienicy przy ulicy Targowej 3. Warunki lokalowe były fatalne — zimne, wilgotne, zagrzybione mieszkania, nocą żerujące szczury... Tu... 11 maja 1944 r. podczas bombardowania Lublina przez lotnictwo sowieckie zginęła cała moja rodzina. Rodzice, bracia, także dwie siostry mojej mamy, jedna z 4-letnim synem, druga z mężem.

Halina Orzeł
Halina Orzeł

Ja ocalałam. Miałam wtedy 10 lat. Moim wychowaniem zajął się młodszy brat mojej mamy — Bolesław Pomorski, adwokat. W jego rodzinie razem z jego sześciorgiem dzieci mieszkałam prawie 12 lat, najpierw w Hrubieszowie, a potem w Lublinie. Skończyłam szkołę powszechną, średnią, a po maturze rozpoczęłam studia na Wydziale Farmacji Akademii Medycznej w Lublinie. W styczniu 1956 r., po uzyskaniu dyplomu magistra farmacji, podjęłam pracę zawodową w aptece w Krasnymstawie. Wyszłam za mąż za lekarza weterynarii Stanisława Orła i urodziłam troje dzieci — dwóch synów i córkę. Krzysztof, urodzony w 1957 r. skończył weterynarię, ożenił się i ma dwoje dzieci: Michała i Kasię. Paweł, urodzony w 1963 r. ukończył medycynę, ożenił się i także ma dwoje dzieci — Julię i Pawła (juniora). Córka — Agnieszka, urodzona w 1960 r. skończyła dwa fakultety na AWF w Katowicach, nie wyszła za mąż, nie ma dzieci, pracuje na uczelni — Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie w Studium Wychowania Fizycznego. Jest także magistrem rehabilitacji.

O rodzinie mojego ojca Adama wiem bardzo mało. Z pięciu jego sióstr, dwóch — Sabiny i Marii — nigdy nie poznałam. O Sabinie praktycznie nie wiem nic — gdzie mieszkała, czy wyszła za mąż, czy miała dzieci?

Maria z rodziną (mężem Józefem i dwójką dzieci — Zosią i Tadeuszem) przeżyła zsyłkę na Sybir. Razem z Armią Andersa cała rodzina przewędrowała długą drogę — aż do Afryki. W 1948 r. z Tangeru drogą morską dotarli do Anglii. Zamieszkali w Derby. Tam też zmarli: najpierw ciocia — 21 lipca 1973 r., a kilka lat później jej mąż. Ich dzieci — Zosia (wyszła za mąż za Polaka W. Jurenkę, urodziła troje dzieci) i Tadeusz mieszkają w Londynie. Zosię poznałam w 1993 r. podczas jej wizyty w Polsce. W tym samym roku byłam jej gościem w Anglii — wtedy poznałam jej dzieci (Andrzeja, Ryszarda i Renatę) i wnuki — ma ich sześcioro. Najstarsza córka Ryszarda, Zara (22 l.) odnosi duże sukcesy sportowe na kortach tenisowych, nie tylko w Anglii, ale także w Europie. W tym roku weźmie udział w Letniej Europejskiej Olimpiadzie Specjalnej, która odbędzie się w Warszawie w dniach 19-23 września. Poznałam także młodszego brata Zosi, Tadeusza. Od chwili poznania utrzymujemy kontakty listownie i telefonicznie. Tadeusz w ubiegłym roku w lipcu był po raz pierwszy w Polsce. Przyjechał na wesele mojej wnuczki Kasi.

Dwie siostry ojca — Róża i Regina — były zamężne, lecz nie miały dzieci. Ciocia Róża zmarła w Warszawie 7 września 1943 r., a jej mąż Konstanty Piwocki prawdopodobnie zginął podczas Powstania Warszawskiego w 1944 r. (sierpień/wrzesień?). Ciocię i wujka poznałam podczas okupacji niemieckiej — mieszkali wtedy w Werbkowicach niedaleko Hrubieszowa. Ciocia Regina i jej mąż Julian Rychter przyjechali do Polski z Berdyczowa chyba w 1945 r. (może w 1946?). Zamieszkali w Milanówku koło Warszawy. Podczas studiów odwiedziłam ich dwukrotnie. Ciocia zmarła 22 października 1973 r. Wcześniej zmarł jej mąż Julian.

Najlepiej znałam najstarszą (chyba?) siostrę ojca — ciocię Władzię Strońską. Przyjechała ona do Polski z dwójką dorosłych dzieci — Zosią i Heniem — na wiosnę 1944 r. Zamieszkali w Lublinie przy ul. Ruskiej — blisko ul. Targowej, przy której mieszkała nasza rodzina. Po tragicznym w skutkach bombardowaniu Lublina — 11 maja — to Henio wyciągaj mnie spod gruzów zawalonej kamienicy. Podczas studiów odwiedzałam ciocię i Zosię. Henio wyjechał z Lublina. Ciocia Władzia zmarła 20 września 1973 r. Nie było mnie wtedy w Lublinie — przez 20 lat pracy zawodowej po dyplomie mieszkałam w Łukowie. Do Lublina razem z rodziną wróciłam w 1977 r. — Zosia była już sama. Aż do jej śmierci w lipcu 1999 r. utrzymywałyśmy bliskie kontakty.

Wujek Edward w lata młode
Wujek Edward w lata młode

Z nielicznych pamiątek, jakie się zachowały (wszystko zostało zniszczone pod gruzami — 11 maja 1944 r.) mam jedno zdjęcie, na którym są trzy siostry ojca — Regina w białej sukni z lewej strony, Róża z prawej strony, u dołu — Maria, w środku kuzynka (?). Nie znam daty, kiedy to zdjęcie wykonano (1915?). Jedynego brata mojego ojca — wuja Edwarda nigdy nie poznałam. Wiem jedynie, że razem z żoną i trójką dzieci mieszkał na stałe w Berdyczowie. W ubiegłym roku dostałam od Zosi Jurenko z Londynu zdjęcie portretowe — wuja. Zosia przysłała mi, bo sądziła, że to mój tata — Adam. Od Zosi Strońskiej otrzymałam dwa zdjęcia. Na jednym — wuj w wieku młodzieńczym (1916 r.?), a drugie z 1940 r., na którym jest wuj Edward, jego żona, syn najstarszy Zygmunt, ciocia Władzia Strońska trzyma na ręku córeczkę Reginę, której była chrzestną matką. Z lewej strony Zosia Strońska — na zdjęciu nie ma drugiego syna, młodszego Edwarda.

W ubiegłym roku pisałam do parafii Kościoła św. Barbary w Berdyczowie, ponieważ jestem przekonana, że w księgach parafialnych, prowadzonych zazwyczaj z wielką starannością i skrupulatnością, odnalazłabym wszystkie interesujące mnie zapisy. Kiedy urodziły się siostry i brat mojego ojca, a także od jak dawna ród Kossakowskich figuruje w księgach. Jak liczna była rodzina mojego dziadka Antoniego, kiedy się urodził, kiedy ożenił z babcią Teofilą itp.

Z historii wiem, że Berdyczów od dawna był prężnym ośrodkiem handlowym (i nie tylko), miastem, w którym w XVIII wieku aż 80% stanowiła ludność żydowska, a w XIX wieku nawet więcej, bo 91%. Polacy — było ich niewielu i zapewne wszyscy wyznania rzymsko-katolickiego — zatem blisko związani z kościołem.

Niestety, moje nadzieje, oczekiwania na odpowiedź, nie spełniły się. Dlatego ponawiam swoje starania korzystając z możliwości zamieszczenia historii mojej rodziny na łamach dwumiesięcznika Mozaika Berdyczowska, a także kilku zdjęć, jakie się zachowały. Liczę na to, że żyje w Berdyczowie potomstwo wuja Edwarda. Bardzo bym chciała się z nimi skontaktować, zaprosić do Lublina. Ze względu na wiek mam zapewne coraz mniej czasu na poznanie losów rodziny, która pozostała w Berdyczowie.

Mój adres:
Halina Orzeł
ul. Frankowskiego 26
20-736 Lublin
Polska
tel.: +48 (081) 525-95-68

Podziel się linkiem:

Komentarze

Wiktor

17:02

10 kwietnia 2011 r.

Poczta autora

Dzień dobry ! Bardzo często pracuję w Żytomierskim archiwum, mógł by pomóc pani. Należy napisać wszystkie dane o ojcach, braciach, siostrach, czas urodzenia i miejsce i że konkretnie, pani chciała dowiedzieć się, znaleźć dokumenty ?

Anna Korejko

01:33

11 kwietnia 2011 r.

Poczta autora

Panie Wiktorze!Witam serdecznie,pozwoliłam sobie na wtrącenie się w wątek pani Haliny Orzeł,ponieważ mam podobny problem,chiałabym spróbować odnależć dokumenty moich najblizszych-urodzonych w Berdyczowie-mojej Mamy,Siostry Mamy i kuzynów,jeśli to możliwe -również Dziadków i Pradziadków.Jeśli mogę liczyć na Pana pomoc-przygotuję wszystkie dane,jakie uda mi się zebrac-moja Mama ma 75 lat,Ciocia 80,alepamiętają dużo.Nasza rodzina to Osowscy.Pozdrawiam serdecznie-Anna

Jerzy Szatkowski

17:23

2 czerwca 2014 r.

Poczta autora

Dzień dobry! Nie wiem, czy p. Wiktor zajrzy jeszcze do tego wątku. Gdyby tak jedna się stało, to mam też ogromną prośbę. Ja też poszukuję jakichkolwiek śladów dotyczących rodziny mojego ojca chrzestnego (jednocześnie stryjecznego brata mojego dziadka), urodzonego wg posiadanych przeze mnie informacji 14 kwietnia 1900 roku w Berdyczowie Ludwika Kociszewskiego syna Karola i Antoniny z domu Jasińskiej. Może w akcie chrztu będą jakieś dodatkowe informacje pozwalające odszukać rodzinę. Z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie - Jerzy Szatkowski

Ula Jadczak

01:06

18 grudnia 2014 r.

Poczta autora

Ja również jestem zainteresowana aktem zawarcia małżeństwa moich pradziadków nazwisko Rybaczuk. Bardzo proszę o pomoc.

Публікація висловлює лише думки автора/авторів
і не може ототожноватися з офіційною позицією Канцелярії Голови Ради Міністрів

Polska Platforma Medialna
 

Numery

Яндекс.Метрика