Popieram Euromajdan i zostanę tu do końca
Być się w Kijowie i nie odwiedzić Euromajdanu, moim zdaniem, jest równoznaczne z pobytem w Paryżu bez wizyty na Wieży Eiffla. Ale, jeśli to drugie powoduje czysto estetyczny zachwyt, to Majdan wywołuje w duszy nieporównywalne emocje. Pracuję w Kijowie w pobliżu placu Niepodległości. I choć w pracy spędzam dużo czasu (12-18 godzin na dobę, a czasem pracuję całodobowo), jednak znalazłam czas, żeby wesprzeć i pomóc moim rodakom, którzy na Euromajdanie walczą o nasze wspólne prawa. Euromajdan — to jest kawałek ziemi, gdzie czuję się pełnowartościowym człowiekiem, gdzie doświadcza się wzajemnej pomocy i zrozumienia, gdzie człowieka otaczają ludzie, którzy w pełni podzielają moje dążenie do normalnego cywilizowanego życia. To jest, nie zważając na wykształcenie, zamożność, zawód, wiek — jedna wspólna idea. Być może moja rola w tych wydarzeniach nie jest duża, ale na uboczu nigdy nie stałam i stać nie będę. W miarę swoich możliwości, przynosiłam dla demonstrantów żywność i wodę, pełniłam dyżur wolontariusza na kuchni (na zdjęciu). Majdan odwiedzam od trzech tygodni. Czasami po nocy wolontariatu od razu jechałam do pracy. Z czasem dołączyli się do mnie moi koledzy z pracy, przyjaciele, znajomi. Razem ze mną w wirze wydarzeń na Majdanie przez pięć dni była moja przyjaciółka, która już od ośmiu lat mieszka w Chinach. Zaskoczona wydarzeniami w Kijowie, ona i jej narzeczony Francuz, oraz jego ojciec przybyli do stolicy Ukrainy. W czwórkę jako wolontariusze pracowaliśmy w kuchni (na zdjęciu).
Powiem szczerze, że musiałam wyjść na Majdan ze względu na to jak ciężko żyje się na Ukrainie. Mam już wszystkiego dość. Dręczy mnie, że mając 27 lat i będąc po urlopie macierzyńskim, nie mogę znaleźć odpowiedniej pracy, bo już wiek nie ten i nie posiadam stażu. Chwytając się każdej pracy, pracując nieoficjalnie (na czarno), rozwiązanie każdego mojego problemu czy sprawy ciągnie się miesiącami z powodu braku normalnego prawa i kompetentnych fachowców wśród ukraińskich urzędników. Wyjaśnianie wszelkich problemów dotyczących wykształcenia lub zatrudnienia, poszukiwania sprawiedliwości u stróżów prawa w urzędach samorządowych, zazwyczaj kończą się poniżaniem, chamskim nastawieniem, zastraszeniem i groźbami ze strony urzędników państwowych. Jestem przekonana, że na Ukrainie prawa nie ma. Konstytucja — istnieje tylko na papierze, a obronę swoich praw można porównać z bitwą z wiatrakami. Nie widzę żadnych perspektyw w stosunku do siebie i przyszłości mojego dziecka. Chcę wierzyć w zwycięstwo Euromajdanu, jako jedyną drogę w kierunku poprawy swojego życia.
Te historyczne wydarzenia będę miała w swojej pamięci przez całe życie. Nigdy nie zapomnę tego, gdy zobaczyłam, w jakich warunkach znajdowali się manifestanci w gmachu Kijowskiej Miejskiej Administracji Państwowej. Ludzie, połączeni jedną ideą, nadzieją, wiarą i doprowadzeni do rozpaczy, wyrzekali się wszystkiego. Spali często na gołej podłodze lub na jednym prześcieradle. Zmęczeni młodzi chłopcy i dziewczyny, emeryci, młodzi mężczyźni, zostawili swoje rodziny; kobiety, które nieprzerwanie pracowały w kuchni, w rozmowie ze mną twierdzili, że będą stać aż do końca. Chociaż niektórym członkom ich rodzin grożą zwolnieniem z pracy za działalność ich krewnych na Majdanie.
Majdan to w ogóle inna rzeczywistość, otoczona barykadami, które stale strzeżone są przez gotowych na wszystko, mężczyzn i kobiety, które pracują na trzy zmiany w kuchniach w Kijowskiej Miejskiej Administracji Państwowej i w Domu Związków Zawodowych, a także na kuchniach polowych. Jest to jedna wielka rodzina, gotowa w każdej chwili bronić swojej wolności. Zaskoczyła mnie mentalność demonstrantów z zachodniej Ukrainy, którzy, można powiedzieć, odgrywają dziś główną rolę w tym starciu. Popieram Euromajdan i zostanę tu do końca.
Wanda Wasilewska