List do redakcji
Szanowni Państwo.
Proszę pozwolić że się przedstawię. Nazywam się, Witold, Ryszard Iskrzycki. Mieszkam w Polsce na Pomorzu środkowym, w miejscowości Krępa Słupska, w Gm. Słupsk.
Moje zainteresowania ziemią Żytomierską (i nie tylko), wynikają z faktu zasiedlenia tych terenów przez własną rodzinę na przestrzeni ostatnich kilku stuleci.
Dotyczy to rodu Iskrzycki herbu «Jelita» oraz jego więzi rodzinnych z przedstawicielami innych znanych rodzin zamieszkujących Wołyń, takich jak: Daszkiewicze, Wyszpolscy, Makowscy, Brudniccy, Kosteccy, Pieregudy, Ejsmontowie, również więzi z rodem Wygowskich.
W czasie swojej krótkiej podróży po dzisiejszej Ukrainie, odwiedzałem miejsca wymieniane w dokumentacji archiwalnej, związane ściśle z historią mego rodu a więc głównie okolice Owrucza, Korostenia, Kaniewa, Czerkasów, Żytomierza i Berdyczowa.
W ciągu tych kilku zaledwie dni mojej podróży, godnym zauważenia był fakt, który z wielką przyjemnością chciałbym podkreślić, ponieważ ku naszemu zaskoczeniu, wszędzie spotykałem się z życzliwością i zrozumieniem. Zarówno w relacjach prywatnych z przypadkowo napotykanymi miejscowymi osobami, jak i z przedstawicielami władz administracyjnych a także oświatowych.
Jedną z takich wspaniałych i znaczących okoliczności, była moja wizyta w ośrodku szkolnym w Andryszówce-Gardyszówce, przy czym należy zaznaczyć że owa wizyta była przeze mnie wcześniej niezaplanowana a tym samym niezapowiedziana.
Pomimo to, spotkałem się z serdecznym przyjęciem kierownictwa i pracowników tejże placówki. Z pomocą tychże, jakże życzliwych osób, miałem okazję wglądu w dokumenty rodzinne, które się tu nieprzypadkowo zachowały. Jak się bowiem okazało, wieloletnim i zasłużonym pedagogiem w miejscowej szkole była moja, nieżyjąca już od kilku lat krewna, Janina.
Drugim, bardzo miłym acz równie niespodziewanym przypadkiem był fakt, kiedy w poszukiwaniu pochówków mojego pradziada Jana i jego najbliższych, na terenie starego cmentarza w Berdyczowie, przy ulicy Puszkina 101, zaoferował swój udział Pan Aleksander. Przedstawił się mnie i mojej małżonce jako osoba sprawująca opiekę nad terenem cmentarnym a także znajdującym się przy tej samej ulicy zakładem produkcyjnym.
Pomimo dość precyzyjnych planów lokalizacji w/w pochówków, sporządzonych odręcznie i wiele lat temu przez naszego krewnego, z całą pewnością bez pomocy Pana Aleksandra, poszukiwania zakończyłyby się fiaskiem. Należy też podkreślić inny fakt jego gościnności.
Oprócz tego zaproponował nam pomoc w odnalezieniu wolnego miejsca hotelowego na terenie miasta. Wskazał nam też lokalizacje interesujących zabytków kultury Obojga Narodów w Berdyczowie. Jednocześnie obiecał podesłać następnego ranka pracownika wymienionej nekropolii w raz z narzędziami do oczyszczenia wcześniej odnalezionych pochówków. Pracownik rzeczywiście pojawił się tam o umówionej godzinie i w obecności Pana Aleksandra. Ten ostatni, upewniwszy się że nie potrzebujemy więcej pomocy, uprzejmie się z nami pożegnał, życząc dalszego powodzenia w wyprawie.
Mogiły zostały przyzwoicie oczyszczone z zarośli i udaliśmy się w drogę powrotną do Żytomierza i na teren Cmentarza Polskiego. Tu również znajdują się pochówki rodziny Iskrzyckih. Jelita i tu również niespodziewanie spotykamy osobę która udziela nam pomocy w odnalezieniu mogił krewnych.
Pani Ludmiła, bo tak jej na imię, okazała się osobą polskiego pochodzenia, której matka wraz z dziećmi cudem uchroniła się od pamiętnego pogromu, a teraz leży właśnie tu, między swoimi.
Za sprawą opracowanej przez grupę naukowców i studentów z Polski, inwentaryzacji cmentarza, której pokłosiem jest piękna i bardzo potrzebna publikacja «Cmentarz Polski w Żytomierzu». W której to znajdują się dokładne opisy większości kwater oraz dokładne plany nekropolii, jednocześnie z pomocą wspomnianej Pani Ludmiły, bez większego trudu zostały odnalezione interesujące nas mogiły.
(Сo zaś tyczy innych mogił, choćby rodziny tak wielkiego człowieka jakim był Paderewski, okazują się w naszym odczuciu, nadzwyczaj skromne i myślę, godne wsparcia finansowego naszego społeczeństwa).
Generalnie jednak, przyznajemy się do niemałego wstrząsu, spowodowanego konfrontacją niepochlebnych opinii pojawiających się w prasie lub Internecie, z tym co zastaliśmy na miejscu. Ponieważ wielkim zaskoczeniem dla nas, gości z Polski, odwiedzających ziemię swoich przodków, co jest równoznaczne z nieprzewidywalnymi skutkami ocierania się o burzliwą historię naszych narodów było to, że i tak, na każdym kroku, objawiała się nam gościnność wielkiej miary.
Jaka zaś jest codzienna rzeczywistość? Nie jestem w stanie sobie na to pytanie odpowiedzieć. Być może i jak to zwykle bywa, prawda leży pośrodku. Niemniej jednak chcieliśmy Państwu przekazać swoje prawdziwe odczucia.
No cóż, o historii naszych narodów, w większości niezbyt udanej, należy bezwzględnie pamiętać. Niemniej jednak właściwym wydaje się działanie, by nasze powojenne pokolenie odbudowywało pieczołowicie najlepsze relacje między obydwoma społeczeństwami.
Myślę że przytoczone przeze mnie powyżej fakty, choć bardzo skromne, aczkolwiek jawią się bardzo pożądanymi narzędziami takiej odbudowy.
A jeżeli to możliwe, chcielibyśmy poprosić Państwa o przekazanie wyrazów podziękowania wszystkim napotkanym podczas naszego pobytu, Ukraińcom i Polakom, za poświęcony bezinteresownie czas, za nieoczekiwane, ciepłe przyjęcie i wsparcie. Jednocześnie prosimy o przekazanie im życzeń, szybkiego rozwoju tego pięknego, zielonego Kraju, we wszystkich dziedzinach jego życia.
W, R Iskrzycki
Krępa Słupska dn. 22-10-2012 r.
P S. Jestem w posiadaniu kilku fotografii potwierdzających treść fragmentów tekstu.
Julia Wawrzczak
23:41
12 marca 2013 r.
Witold Iskrzycki
15:08
4 stycznia 2015 r.
Jarosław Giżycki
15:09
6 kwietnia 2016 r.