Silna Polska w silnej Europie
Lato i początek jesieni przebiegały w polskim życiu politycznym pod znakiem przygotowań do wyborów parlamentarnych 9 października i polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Był to gorący okres. Rządzący i opozycja starali się — choć każdy z innych pozycji — dokonać bilansu mijającego czterolecia (po wyborach do Sejmu i Senatu w 2007 r.) oraz przedstawić program działania na najbliższe lata.
Listy wyborcze w całym kraju zarejestrowało siedem ugrupowań.
Te będące w opozycji, a więc najsilniejsze Prawo i Sprawiedliwość, a także Sojusz Lewicy Demokratycznej, Polska Jest Najważniejsza, Ruch Poparcia Janusza Palikota i Polska Partia Pracy — Solidarność 80 — kładły nacisk na niedostatki, na to, co obecnym włodarzom kraju nie wyszło lub co wykonano tylko częściowo oraz co ludziom dokucza. A bolączek nigdy nie brakuje, zwłaszcza w obecnych czasach.
Przeto liderzy dwu partii koalicyjnych — Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego — słusznie udowadniali, że jednak udało im się szczęśliwie przeprowadzić statek o nazwie POLSKA przez wzburzone fale kryzysu światowego. I dzięki temu cała Polska jest teraz w budowie, co dostrzega każdy, kto po niej podróżuje. A choć nie wszystkie sprawy idą tak, jak planowano, to jesteśmy na dobrej drodze. I to dzieło już rozpoczęte należy dalej kontynuować. Polska stała się oazą rozwoju i spokoju, normalności i przewidywalności.
Rządzenie to nie jest sztuka zadawania ludziom bólu — powiedział premier Donald Tusk. — Dobre rządzenie to jest odpowiedzialne czynienie życia ludzkiego prostszym, lepszym, a nie trudniejszym. Dlatego w programie wyborczym PO, ale także innych partii, duży nacisk położono na zrównoważony rozwój kraju. W programach tych na pierwszy plan wybija się zagadnienia gospodarcze. Ale jednocześnie kładzie się też wielki akcent na problemy społeczne i rodzinne, na edukację, naukę, ochronę zdrowia, świadczenia emerytalne, wzrost zamożności. Podstawą rozwoju ma być innowacyjność i modernizacja — we wszystkich dziedzinach życia.
Polacy muszą liczyć przede wszystkim na siebie samych, na własne zasoby materialne i techniczne, umiejętności, wiedzę, wysokie kwalifikacje, dobrą organizację pracy, sprawne zarządzanie, rosnące przychody budżetowe. Jednak liczą też na 300 miliardów złotych z budżetu Unii Europejskiej w latach 2014 — 2020. Już zawczasu trzeba się sprawnie przygotować, aby pieniądze te dobrze i rozsądnie wydać na nowe inwestycje — jak to z funduszami unijnymi udaje się dotychczas.
Intencją władz i kandydatów na posłów oraz senatorów jest to, aby budować silną Polskę w silnej Europie. Ideę takiej silnej, solidarnej, pokojowo współpracującej Europy, w jakiejś formie stowarzyszonej od Atlantyku po Ural (to nie powinna być wciąż utopia!) Polska stara się forsować podczas swej obecnej prezydencji. Polska apeluje, by nie siać paniki w sprawie kryzysu w strefie euro (17 państw), natomiast zdecydowanie działać na rzecz jego rozwiązania.
Nowa Polska i jej biało-czerwona flaga powinny się w przyszłości kojarzyć ludziom w świecie z sukcesami, z krajem zasobnym, stabilnym i dobrze rządzonym, a nie z biedą i waśniami, nie z klęskami.
Po wyborach — bez względu na to, kto je wygra — w przyszłym Sejmie i Senacie powinni z sobą współpracować przedstawiciele wszystkich partii — w słusznych i pilnych sprawach, ważnych dla ludzi i państwa, przeprowadzać niezbędne zmiany i reformy, iść z postępem i duchem czasu. Jutro pokaże, czy tak właśnie się stanie.
Były premier, niezależny kandydat na senatora Włodzimierz Cimoszewicz daje takie oceny i wskazówki sternikom Polski: «Wielkość naszego kraju, ograniczone zasoby i nadal duży dystans rozwojowy nie pozostawia nam wyboru. Powinniśmy więc nadal należeć do najbardziej aktywnych zwolenników umacniania Unii na różnych płaszczyznach. Musimy też znacznie aktywniej dążyć do modernizacji społeczeństwa, gospodarki i nauki. Patrzeć nie w krótkiej perspektywie, ale 20 lat do przodu».
Polacy tego właśnie oczekują od swych wybrańców i od przyszłego rządu.
Eugeniusz Jabłoński
Warszawa