Ukraińskie represje wobec polskiego dziennikarza
Marcin Hałaś. Zakaz wjazdu na teren Ukrainy jest represją za korzystanie przez niezależnego dziennikarza z konstytucyjnego prawa do wolności słowa i wyrażania poglądów na terytorium Rzeczpospolitej Polski, której jest obywatelem. - Wyrażam nadzieję, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, któremu przekażę to oświadczenie, podejmie w tej sprawie interwencję. Sprawa ma bowiem wymiar nieuzasadnionej szykany wobec obywatela polskiego i równocześnie represji za korzystanie z wolności słowa – pisze Marcin Hałaś w oświadczeniu. - Sprawa ma także wymiar ludzki. Uniemożliwiono mi odwiedziny u ciężko chorego członka najbliższej rodziny. Ze stempla wbitego do mego paszportu wynika, że zakaz wjazdu obowiązuje do 11 października 2016 roku – informuje polski dziennikarz i publicysta tygodników: „Warszawska Gazeta”, „Polska Niepodległa” oraz miesięczników: „Uważam Rze” i „Zakazana Historia”.
Oświadczenie.
17 kwietnia 2014 na przejściu granicznym Krakowiec/Korczowa funkcjonariusze ukraińskiej Straży Granicznej wręczyli mi decyzję o zakazie wjazdu na terytorium Ukrainy. Stempel z zakazem wbito również do mego paszportu. Jechałem z prywatną wizytą do Lwowa, aby spędzić tam Święta Wielkanocne w gronie najbliższej rodziny.
W ciągu ostatnich 5 lat przebywałem na Ukrainie dwukrotnie: od 12 do 15 października 2012 roku w Żytomierzu jako członek delegacji województwa śląskiego na V Festiwal Kultury Polskiej w Żytomierzu, na oficjalne zaproszenie Żytomierskiego Obwodowego Związku Polaków na Ukrainie oraz od 14 do 17 października 2011 roku w Piotrowcach Dolnych koło Czerniowiec jako członek delegacji śląskich górników na poświęceniu kościoła pw. Przemienienia Pańskiego w Piotrowcach Dolnych.
Nie przekroczyłem więc terminu pobytu na Ukrainie w ruchu bezwizowym (90 dni). Na Ukrainie nie popełniłem również żadnego wykroczenia, nie byłem legitymowany przez tamtejszą milicję.
W takim wypadku zakaz wjazdu wydaje się konsekwencją mojej działalności pisarskiej i publicystycznej uprawianej w Polsce. Jestem autorem książki „Oddajcie nam Lwów” (Warszawa, wyd. Bollinari, 2012) oraz licznych artykułów prasowych, w których negatywnie wyrażam się na temat odrodzenia na Ukrainie banderowskiego nacjonalizmu i podnoszenia jego do rangi mitu państwotwórczego.
Warto dodać, że w swoich publikacjach nigdy nie stawiałem postulatu zmiany granic państwa ukraińskiego. Książka „Oddajcie nam Lwów” dotyczy rewindykacji Lwowa dla polskiej kultury, tożsamości i historii. Pokazuje również przypadki fałszowania na Ukrainie historii oraz wskazuje zachowania antypolskie, od jakich – niestety – nie jest wolna część elit na terytorium tzw. zachodniej Ukrainy. Warto podkreślić, iż takich sądów nie wypowiadałem publicznie w czasie moich wizyt na terenie Ukrainy.
Zakaz wjazdu na teren Ukrainy jest więc represją za korzystanie przeze mnie z konstytucyjnego prawa wolności słowa i poglądów na terytorium Rzeczpospolitej Polski, której jestem obywatelem.
Wyrażam nadzieję, że polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, któremu przekażę to oświadczenie, podejmie w tej sprawie interwencję. Sprawa ma bowiem wymiar nieuzasadnionej szykany wobec obywatela polskiego i równocześnie represji za korzystanie z wolności słowa.
Sprawa ma także wymiar ludzki. Uniemożliwiono mi odwiedziny u ciężko chorego członka najbliższej rodziny. Ze stempla wbitego do mego paszportu wynika, że zakaz wjazdu obowiązuje do 11 października 2016 roku.
Marcin Hałaś
Publicysta tygodników: „Warszawska Gazeta”, „Polska Niepodległa” oraz miesięczników: „Uważam Rze” i „Zakazana Historia”.