Trudna zima w Berdyczowie
Kiedyś w naszym mieście bardzo wygodnie się żyło i mieszkało. Za czasów sowieckich wielu ludzi chciało osiedlić się w Berdyczowie: wojskowi rezerwiści, mieszkańcy wsi, młodzi specjaliści i inni przedstawiciele społeczeństwa sowieckiego. Dzięki okolicznym wsiom w Berdyczowie zawsze dobrze działał bazar, gdzie można było tanio kupić zdrowe artykuły spożywcze. W mieście było wiele miejsc pracy, ponieważ działały wielkie zakłady przemysłowe: fabryki «Progres», «Komsomolec», cegielnia, cukrownia, garbarnia, browar, mleczarnia, zakład produkcji konserw, kombinat mięsny, piekarnia, fabryka obuwia, szwalnia, fabryka meblowa. W mieście lokowało się wiele jednostek wojskowych, działało kilka Domów Kultury, bibliotek, kin.
Nasze miasto ze światem łączyła dobra komunikacja kolejowa i autostradowa. Pociągiem stąd można było wyjechać w jakimkolwiek kierunku. Stacja «Berdyczów» była znana w świecie. Nawet w piosenkach o tym śpiewano: «A pociąg cicho jechał na Berdyczów...».
Wśród mieszkańców nie było bezrobotnych i bezdomnych. Ludzie mieli dużo możliwości kulturalnego spędzania czasu wolnego i w lecie, i w zimie. Szczególnie temu sprzyjała nasza kochana rzeka Hnyłopiać, na brzegach której mieściły się dwie dobrze utrzymane plaże, kilka wypożyczalni łódek. Wieczorami można było pójść do kina, na lody, do baru mlecznego, do parku. W Berdyczowie nie można się było nudzić. Miasto zawsze było czyste i uporządkowane, zwłaszcza wiosną, kiedy zaczynały kwitnąć jabłonie, wiśnie i kasztany.
Tak pięknie żyło się tutaj jeszcze do niedawna — trzydzieści lat temu. A co jest teraz? Jak zmienił się Berdyczów w ciągu tych lat?
Teraz wielkich przedsiębiorstw juz nie ma. Zostały zlikwidowane, upadły. Po takich dużych fabrykach jak «Progres» i «Komsomolec» nic się nie ostało. Na ich miejscu powstało wiele różnorodnych małych prywatnych firm z niewielką ilością miejsc pracy. Z jednostek wojskowych żołnierzy szkoli chyba już tylko jedna. W wyniku likwidacji armii radzieckiej na bruk wyrzucono wielu młodych ludzi, którzy albo wyjechali w poszukiwaniu pracy i szczęścia do innych miejscowości, albo zasilili szeregi miejscowych pijaków, narkomanów i bezdomnych.
Mieszkańcy Berdyczowa już inaczej spędzają swój czas wolny. Większość albo wcale nie pracuje, albo są przedsiębiorcami prywatnymi, którym nie powiodło się. Dużo obywateli wyjechało za granicę: do Rosji, Polski, Izraela, Niemiec, Stanów Zjednoczonych, a inni tez noszą się z takim zamiarem. Dla nas, miejscowych mieszkańców, zaniedbanie Berdyczowa przed rokiem 2012 jeszcze nie było tak widoczne. Jako tako łatano dziury w drogach i chodnikach. Jakoś nie było tyle kałuż i dołów, zrobionych przez koła samochodowe. Zgraje bezpańskich psów jeszcze nie były tak duże, a dzikie wysypiska śmieci nie tak rzucały się w oczy.
Po Euro 2012, na które z wielką niecierpliwością czekali miłośnicy piłki nożnej, wygląd Berdyczowa bardzo się pogorszył. Poobcinano konary drzew w centrum miasta, porozbijano drogi i chodniki. Nic się nie remontuje, nie sprząta, nie porządkuje. Szczególnie trudną dla kierowców i pieszych była tegoroczna zima. Jak nigdy dotąd napadało dużo śniegu, który nikt nie sprzątał. Dachy domów i budowli były tak obciążone śniegowymi czapami i soplami lodu, że chodzenie po mieście stało się ryzykowne. Pod nogami ślisko, nad głowami sople, na ulicach nie ma oświetlenia. Przechodnie korzystają się z latarek kiszonkowych, żeby nie trafić nogą do dołu i jej nie złamać. Wyjście z domu stało się prawdziwą męką dla tych, którzy mają problemy z poruszeniem się, albo ze wzrokiem. Po mieście trudno chodzić i jeździć. Kierowcy przeklinają władzę za poniszczone drogi.
Ale pomimo bulwersujących i pełnych gniewu wypowiedzeń pod adresem mera, gubernatora i prezydenta sytuacja i tak się nie zmienia. Ukraińscy obywatele nie lubią strajkować i żądać. Podatki za korzystanie z dróg płacą, ale wymagać u władz dobrego stanu dróg, po jakich jeżdżą nie chcą. Każdy liczy na kogoś innego, kto za niego rozwiąże problemy, a sam uważa, że «jego chata skraju...». Niestety taka jest ukraińska mentalność. Prościej wyjechać z kraju, niż o ten kraj dbać i o niego walczyć. Chyba jeszcze nie jedno stulecie przejdzie, nim nauczymy się być gospodarzami we własnej Ojczyźnie.
Izabella Rozdolska